Mieliście kiedyś tak, że przez
zupełny przypadek trafiliście do raju? Tydzień
temu szukałam ciekawej alternatywy na leniwą niedzielę. Opcji było naprawdę
dużo – od okolicznych atrakcji po dalsze wojaże. Jednak fart skierował moje
poszukiwania w zupełnie innym kierunku – Najedzeni Fest. Festiwal kulinarny, na
którym prezentują się restauracje, bary, sklepy internetowe oraz blogerzy
kulinarni. Dodatkowo, na miejscu czekają na nas światowej klasy kucharze,
którzy oferują warsztaty oraz pokazy.
Kwietniowa odsłona Najedzeni Fest
nosiła nazwę „Slow Food” i została zorganizowana w krakowskim hotelu FORUM
Przestrzenie. Nie ukrywam, że miejsce miało swój klimat, tak samo jak klimat
miało każde stanowisko, od którego nie mogłam oderwać wzroku.
Na festiwalu można skosztować
wielu smakowitości, które na co dzień ciężko znaleźć w znanych nam miejscach.
Dlatego też nie mogłam nie skorzystać z tej okazji i skosztowałam sernika z
sera koziego. Kruchy spód, ser kozi, warstwa kokosu i białka. Jak kocham i
sernik i ser kozi – tak ich połączenie zupełnie mi nie przypasowało. Czułam się
tak, jakbym jadła kozę na słodko, więc nieszczególnie!
Spróbowałam również smakołyku
prosto z Brazylii. Coxinha, bo
to o niej mowa, to nic innego jak ciasto parzone w panierce z bułki tartej,
smażone na głębokim oleju. Jako farsz posłużyła krewetka – naprawdę dobrej
jakości. Już niedługo sama spróbuję odtworzyć tę przekąskę.
Na
samym końcu skusiłam się na coś słodkiego. Gruszka oblana czekoladą deserową.
Brzmi nudno? Może i tak, ale należy wspomnieć, że w dziurze po gnieździe
nasiennym znalazłam pralinkę z kremem orzechowym. Pycha!
Oprócz
degustacji udało mi się uczestniczyć w dwóch pokazach – Adama Chrząstowskiego,
znanego z DDTVN oraz Kuchnia + i Marcina Kocha. Obaj panowie są dla mnie klasą
samą w sobie, a zaserwowane przez nich dania dały mi nowe spojrzenie na
gotowanie. Pan Adam przygotował perliczki z suską sechlońską i selerem pod
wytrawnym zabaione. Oboje z Krzyśkiem uznaliśmy, że była to genialna potrawa i
z przyjemnością spróbowalibyśmy jej raz jeszcze! Natomiast „Kuchnia Kocha” ugościła
nas burakiem. Dosłownie i w przenośni. Mieliśmy okazję skosztować carpaccio z
buraka, winegret z dodatkiem malin, piankę z buraka czy też galaretkę.
Już
nie mogę doczekać się kolejnej odsłony Najedzeni Fest, gdzie tematem przewodnim
będzie wino.
Świetna impreza, też tam trafiłam przez przypadek i nie żałuję!
OdpowiedzUsuńA kiedy ta kolejna odsłona z winem i gdzie?