Ciężko mi w to
uwierzyć, ale stało się.. Znalazłam owoc, bo produktem ciężko go nazwać, który
jednocześnie KOCHAM i NIENAWIDZĘ. Wiem, że te dwa czasowniki wykluczają siebie nawzajem,
ale nic nie poradzę na to, że moje kubki smakowe rządzą się swoimi prawami.
Kocham je, za:
ZAPACH. Nie ma
nic lepszego od momentu rozcięcia pomarańczy na pół. Po ostrzu noża ścieka blado
pomarańczowy sok, a w powietrzu wyczuwa się ten charakterystyczny zapach. Nieco
kwaskowaty, otulony delikatną słodyczą. Orzeźwia i pobudza do działania.
SOK. Nie ma na
świecie lepszego soku od tego z pomarańczy. Tak naprawdę jego prawdziwy smak poznałam
w Hiszpanii, gdzie za 3 euro można było dostać litr wspaniałego nektaru. Barman
wyciskał sok z owoców przy kliencie, więc miałam pewność, że piję to, za co
płacę. Smak w zależności od owocu.. cierpki bądź przesadnie słodki. Nie
pozostawia na szklance nalotu, którego nie lubię, a do tego – po prostu wygląda
nieestetycznie.
FAKTURĘ. Może
niektórym wyda się to dziwne, ale kocham te owoce za ich niejednolitość. Każdy
kawałek składa się z kilkuset małych bąbelków. Skąd to wiem? Praktycznie zawsze
ściągam cienką skórkę, która je otacza – pewnie zapytacie po co.. nie wiem ;)
Ale wracając do faktury.. uwielbiam moment nagryzienia pomarańczy.. Sok w 90%
ląduje na mojej koszulce, ale w zupełności mi to nie przeszkadza, ponieważ
skupiam się na mięsistości owocu i jego soczystym wnętrzu. Mówiąc kolokwialnie –
niebo w gębie.
Jednak, muszę
wytłumaczyć dlaczego czasami mówię NIE pomarańczom. Ano dlatego, że jest
dodawana do ciastek, ciasteczek, galaretek, kawy, a tego nie potrafię
przełknąć. Zawsze zostawiam pomarańczowe żelki Haribo, nigdy nie jem pomarańczowych
cukierków Nimm2. Wydaje mi się, że z owocu wyciśnięto wszystko co najlepsze, a
pozostałości dodano do słodyczy. Całość jest dla mnie gorzka i nijaka.
Pomarańczowym słodyczom mówię stanowcze NIE.
Ostatnio kilka
osób prosiło mnie o przepis na kolejnego drinka. Pomimo tego, że nie jest to
główny zamysł bloga to podam Wam sprawdzony przepis na procentową ambrozję. Dla
wielu z Was nie będzie to nic nadzwyczajnego, jednak uważam, że drink jest
godny polecenia.
Kieliszek ulubionej
wódki
Sok pomarańczowy
Odrobina syropu
malinowego
Jeśli chodzi o fakturę pomarańczy to też ją uwielbiam i też ściągam tę białą skórkę- nie wiem czemu. Często się przypatruję tym bąbelkom :)
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj takiego drinka piję bez syropu malinowego, sam sok pomarańczowy i wódka, ale następnym razem wypróbuję :)
Jaki piękny opis uczuć żywionych do pomarańczy :D Mam tak samo!
OdpowiedzUsuńDo tego sok malinowy? Nie wiedziałam, że tak się robi, ale na pewno wypróbuję :)
Tak, wiele klubów oferuje takiego drinka. Jednak ja pierwszy raz piłam go dzięki uprzejmości mojego mężczyzny.
UsuńSpróbuj, a nie pożałujesz :D Najlepiej nie mieszać, wtedy syrop malinowy pozostanie na końcu.
Bardzo dobry, potwierdzam. :D
OdpowiedzUsuńTy masz się ze mną za dobrze ;)
UsuńDrink nie w moim guście ale bardzo klasycznie :) czyli na każdą okazje się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuń